PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=130508}

Zabójczy numer

Lucky Number Slevin
7,6 84 105
ocen
7,6 10 1 84105
6,7 13
ocen krytyków
Zabójczy numer
powrót do forum filmu Zabójczy numer

Nie wiem czy to ja jestem z wiekiem po obejrzeniu już tych paru filmów w życiu taki genialny, czy po prostu z wiekiem człowieka coraz trudniej zaskoczyć (dygresja: przypomniało mi się jak oglądałem z ojcem Psychozę i on zaraz po scenie pod prysznicem zgadł o co w tym filmie chodzi i co gorsza powiedział to na głos! Myślałem że go wtedy zabiję, ale pojawiło się u mnie dodatkowe uczucie podziwu: "skąd on to wie?". Nawet przypuszczałem że może już kiedyś ten film widział bo jak można wpaść na coś tak niesamowitego).
Przy tym filmie ja zaraz po pierwszym pojawieniu się Slevina na ekranie od razu powiedziałem w myślach do siebie "o proszę dzieciak jednak ocalał!"
Przecież był tak podobny z twarzy do Hartnetta, że ciężko tego od razu nie zauważyć!
No i później jeszcze takie smaczki jak niepokazywanie twarzy tych płatnych morderców, którzy zabili księgowych utwierdziły mnie w tym co sobie pomyślałem na początku.
W końcu w takich filmach wszystko ma swój cel i jeśli widziałeś kilka filmów kryminalno - gangsterskich to naprawdę ciężko Cię zaskoczyć. Nie pokazują twarzy czyli widz zna mordercę ale nie może się za szybko dowiedzieć że go zna.

Kiedy ogląda się ten film na zimno zaraz po tym jak się rozbroiło scenariusz to traci on cały swój urok i zostaje tym czym jest naprawdę czyli miksem wielu podobnych produkcji.
W dodatku jeśli scenariusz ma być precyzyjny to nie traktujmy widza jak idioty! Chroniony przez agentów Mossadu syn szefa idzie sobie do ubikacji, a ochrona jakieś 50 metrów ZA NIM! Podkreślam za nim! Nawet prosty polski policjant (o Mossadzie nie wspominając) wiedziałby, że najpierw idzie jeden ochroniarz, sprawdza dokładnie teren ubikacji a później ewentualnie wpuszcza chronionego syna z drugim ochroniarzem! W końcu co przeszkadzałoby komukolwiek zastrzelić tego syna właśnie w tej ubikacji? Że nie wspomnę o tak prostych sposobach jak otrucie (w końcu miało to wyglądać jak wypadek). Jakim cudem przez tyle lat nikt tego synka nie zabił to naprawdę trudne do pojęcia!
Sam Slevin zwraca uwagę na kiepski sposób ochrony obu szefów rzucając w pewnym momencie tekstem że nikt go nie przeszukał, a stoi naprzeciwko szefa gangu! (co świadczy już o kompletnym amatorstwie ochrony). A propos ochrony: kiepsko z nimi skoro dają się zaskoczyć z przodu, w samochodzie, na ulicy (ciekawe co wtedy robiła obserwująca ich policja!?).
No i pomysł z gorylami za ścianą jest wręcz debilny! Załóżmy, że syn Rabina jest w tarapatach naciska na medalik i... ochrona rozwala ścianę (co jednak trochę trwa bo widać na filmie ile czasu mija od naciśnięcia medalika do "wejścia" ochrony). Musieli ją często odbudowywać :) Rozumiem, że chodziło o zapewnienie synkowi jak największej intymności i poczucia swobody :)
Nie wspomnę o odłamkach i przypadkowych rykoszetach z broni maszynowej w małym pokoju, które w końcu "chronionego" syna mogą poszatkować jak kapustę. (cudzysłów nie bez kozery bo z taką ochroną to łatwiej zginąć niż bez niej).
No i skoro Szef tak łatwo przełknął fakt, że zlecenie (które miało wyglądać na coś innego niż zlecenie) przyjęło ostatecznie postać krwawej jatki to czy nie można było po prostu syna Rabina zastrzelić z karabinu snajperskiego jak syna Bossa? Bohater grany przez Willisa z łatwością zostałby wpuszczony do budynku po swoją nagrodę, a Slevin pewnie też by bez problemu wszedł żeby przyjąć swoją karę za niewykonanie zadania.
Powiecie może, że przecież chodziło o to by był pożar i żeby nie można było sprawdzić czyje to zwłoki ale właściwie po co? Kto miał by szukać zabójcy? Obaj szefowie zginą, policjant też, Slevina nikt nie kojarzy ze zbrodnią. A jeśli nawet ktoś go skojarzy to bardziej powinien chyba przejmować się śmiercią bossów, bo w tym przypadku ich rodziny, przyjaciele itp. mogą szukać morderców bardziej skrupulatnie, a oni nie rzucili fałszywego tropu na nikogo innego.
Podsumowując: autor scenariusza chciał pokazać jacy to fajni są ci mordercy - właściwie nikogo niewinnego nie zabijają (w końcu Ci synowie gangsterów na pewno nie byli grzecznymi chłopcami więc maja za swoje ;-)) a nawet "przy okazji" czynią dobro (eliminują złego pedofila w osobie Nicka) no i oczywiście olśnić widzów niespodziewanym zakończeniem, ale jeśli film oglądnąć uważnie to ani z zaskoczenia ani z ciekawego scenariusza nic nie zostanie.
Nie mogę mu też wybaczyć, że Rabin w pewnym momencie zdradza ważny szczegół z filmu Północ - północny zachód. Legendarnego filmu, którego jeszcze nie widziałem! A szczegół zdradzony jest na tyle istotny, że to prawie jak zdradzenie mordercy w kryminale. Zatkałem uszy ale coś tam jednak zdążyłem usłyszeć i ewentualny odbiór arcydzieła Hitchcocka będzie zakłócony.

No i na koniec pytanie do tych z Was którzy mają DVD z Zabójczym numerem. Jak w oryginale wygląda dialog o synu Rabina i o tym jak go nazywają? Tu ma miejsce jakaś zabawa słowna zagłuszona przez polskiego lektora, a która w polskim przekładzie kompletnie ginie (po polsku brzmiało to jakoś "czy on jest małym dzieckiem?[edziem?-przyp. mój]","nie on jest gejem"). I jeszcze scena rozmowy między Slevinem a jego sąsiadką kiedy zgadują kto jest dla nich najlepszym Bondem. Czy mógłby ją ktoś przytoczyć w oryginale?
Bo podejrzewam, że tylko te kilka ciekawszych dialogów nieco ratuje ten film ale parę smaczków zginęło niestety w tłumaczeniu.
Z góry dziękuję!

ocenił(a) film na 10
martinezowiec

Tutaj masz ten film bez lektora

http://www.youtube.com/watch?v=ZHqzT89ZHOA&feature=related

Masz racje, ten maly byl rzeczywiscie podobny do Hartnetta, tez to zauwazylem ale jakos potem o tym zapomnialem.

martinezowiec

Taki pseudoscenariusz (oficjalnie transkrypcja) udało mi się znaleźć. Proszę: http://www.script-o-rama.com/movie_scripts/l/lucky-number-slevin-script-transcri pt.html

ocenił(a) film na 8
martinezowiec

Zgadzam się, że scenariusz był mocno naciągany, można by podać więcej przykładów ale takie prawo scenarzystów [licentia poetica]. Dzięki temu film był jednak ciekawy, choć mnie zakończenie dla odmiany trochę rozczarowało. Spodziewałem się [po obejrzeniu w życiu kilkunastu filmów], że będzie bardziej "pokręcone".
Ale pisze w innej sprawie. Skąd wiadomo, że Nick był pedofilem bo mi to jakoś umknęło.

ocenił(a) film na 4
krdor

Wynika to ze sceny kiedy Slevin rozmawia z policjantem, który go pyta jak naprawdę się nazywa. Wie że nie nazywa się Nick, gdyż ściągnął zdjęcie rzeczonego Nicka z więzienia, gdzie siedział za gwałt na piętnastolatce. No i tutaj konstatacja, że Nick według naszych bohaterów zasłużył na śmierć nie tylko tym, że zadłużył się u obu bossów na raz (bo to się mogło zdarzyć nawet człowiekowi z gruntu uczciwemu), ale także tym gwałtem. Inna sprawa, że gdyby iść takim tokiem rozumowania, to Polański by u nich nie przeżył... ;-)

ocenił(a) film na 8
martinezowiec

Dzięki bo ten moment jakoś mi umknął.

ocenił(a) film na 8
martinezowiec

"Kiedy ogląda się ten film na zimno zaraz po tym jak się rozbroiło scenariusz to traci on cały swój urok"

Tak jest z większością filmów, jak rozgryziesz scenariusz to potem nie ogląda się go tak jak za pierwszym razem, normalne...

użytkownik usunięty
geloz4

Tylko weź go najpierw rozgryź

użytkownik usunięty
martinezowiec

Dobry post. Ująłeś dużo bzdurnych elementów scenariusza. W zasadzie po co ta cała intryga, skoro po ostatnich scenach widać, że mordercy mogli po prostu rozbić ochronę dwóch gangsterów, i pozabijać ich i ich dzieci zaraz na początku filmu (tylko, czym scenarzysta wypełniłby pozostałe 60 minut)

ocenił(a) film na 8
martinezowiec

jak zobaczyłem pierwszy raz tego chłopca pomyślałem : na bank to młody Hartnett ( bo wiedziałem że ten wystąpi w filmie ). Być może dobrze ze później o tym kompletnie zapomniałem bo miałem dzięki temu zaskoczenie :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones